Tłumaczenia w kontekście hasła "spałam kiedyś z Marcinem Gortatem" z polskiego na włoski od Reverso Context: Tak przy okazji, spałam kiedyś z Marcinem Gortatem.
Tłumaczenia w kontekście hasła "Nie spałam za wiele" z polskiego na francuski od Reverso Context: Nie spałam za wiele przez kilka ostatnich dni, to wszystko.
6. Elżbieta J. Początek drogi. Temat: ksiądz i romans/flirt z księdzem. Aleksander Wierzejski: Jeśli dorosłością jest życie cudzym życiem i odczuwanie emocji oraz oburzenia wskutek przeczytania posta o tym, że 'a bo kumpel powiedział, że jego kumpel, a jego żona to', to NIE CHCĘ BYĆ DOROSŁA :) I pewnie nigdy nie będziesz.
Tłumaczenia w kontekście hasła "Pewnie spałam" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Pewnie spałam jak skała. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
. Teresse napisał(a):Oho ! Znalazłam coś na ten temat... Ciężko jest w takiej sytuacji pokazywać zło tych zachowań, a jednak takie jest nasze zadanie. Bóg uczy nas miłości wychowującej, która sprawia, że czasem trzeba na chwilę unieszczęśliwić kogoś dla jego dobra. Wspaniale ksiądz napisał, ale bez przesady. To co jest najgorsze to to że ksiądz wpawa tak winę której przecież nie ma młodym ludziom, bo sam wyjazd nie oznacza grzechu. Kościół i ksiądz oczywiście zakłada że jeżeli może dojść do grzechu to już należy kogoś za cenę kogoś szczęścia go od niego napisał(a):Jeśli nic wobec siebie nie czują i potrafią sobie leżeć spokojnie, to trudno uwierzyć, że się kochają, a jeśli łączy ich prawdziwa miłość, to takie spanie koło siebie i czuwanie, żeby ich nie poniosło w stronę grzechu, może być koszmarem. Krąży wśród młodych taka płyta z konferencją ks. Pawlukiewicza, w której Ksiądz Piotr rysuje sytuację młodej pary, która leży w łóżku i drży, żeby nie nic wobec siebie nie czują i potrafią sobie leżeć spokojnie, to trudno uwierzyć, że się kochają, a jeśli łączy ich prawdziwa miłość, to takie spanie koło siebie i czuwanie, żeby ich nie poniosło w stronę grzechu, może być koszmarem. [...]pedziwiatr A to o czym ksiądz mówi jest może być dobrą nauką ponieważ np na początku małżeństwa część par nie chce mieć dziecka, więc (jeżeli chcą stosować metode naturalną) nie mogą współżyć w dni płodne, wtedy na pewno to się przyda. Jeżeli wytrwają to znaczy że się nie kochają? Bo na pewno porządanie jest porównywalne jak nie takie samo.
NOWY! Autor: Alina | Dodano: 2011-06-09 18:27:16 Witam, bardzo potrzebuję informacji nt. tego, jak można trafić do polskiego księdza na Monte de Gozo? Czy prawdą jest, że Polacy mogą u niego nocować za darmo? Z góry dziękuję za odpowiedź. NOWY! Autor: Agnieszka | Dodano: 2011-06-09 18:52:36 Witaj Alino! Na Monte do Gozo jest oprócz albergue municipiale także albergue przy Centro Europeo de Peregrinacion y Pastoral Juvenil Juan Pablo II (rua das Estrelas, 80). Dyrektorem Centro jest o. Roman Wcisło- saletyn. Albergue przy Centro działa na zasadzie "donativo", więc przybywając tan możesz złożyć ofiarę za swój pobyt stosowną do swoich możliwości. Więcej możesz przeczytać na stronie lub Polecam to albergue, bo jest małe, otoczone pięknym zielonym terenem, panuje przyjacielska atmosfera, blisko jest kaplica św. Marka, w której o codziennie odbywa się msza św, a też zazwyczaj pielgrzymi są częstowani wieczorem prostą zupą. Można odpocząc przed wejściem do Santiago, rano wyruszyć i zdążyć na na mszę św dla pielgrzymów, bo z Monte do Gozo to tylko 5 km. Pozdrawiam: Buen camino! NOWY! Autor: Zofija | Dodano: 2011-06-09 19:28:55 istnieje też strona albergue :) PS temat już się kilkakrotnie przewijał na tym formum, ale myślę, że warto pamiętać, iż donativo nie oznacza "za darmo". z tych datków właśnie utrzymują się schroniska. NOWY! Autor: nick102 | Dodano: 2011-06-09 19:44:50 Właśnie byłem tam dokładnie 2 tygodnie temu! Na Monte de Gozo rozstaliśmy się, ja i mój przyjaciel, z resztą współpielgrzymów i jako polacy pragnęliśmy dotrzeć do polskiej albergi i polskiego księdza. Tuż przed samym wzgórzem ok 150 m należy skręcić w lewo, zejść w dół do ulicy i pójść w prawo. Tak też uczyniliśmy i nawet po przejściu bramy trafilismy akurat na schodzącego ze schodów naszego księdza. Alberga mieści się na dośc sporym zielonym terenie i jest podzielona na kilka baraków. Zamieniliśmy z księdzem parę zdań i doszliśmy jednak do wniosku, że należy pójść do Santiago, u którego stóp już jesteśmy, a wszyscy nasi współwędrowcy właśnie tam zmierzają. Ciekawy i myślę symboliczny był też moment - kiedy po dotarciu do Santiago, zaistalowaniu się w miejskiej alberdze, poszliśmy z naszymi credentialami po compostelę do biura pielgrzyma - i tu akurat spotykamy znów naszego księdza z Monte de Gozo! -w samym biurze pielgrzyma na kilka chwil przed otrzymaniem composteli .Myślę, że powinno w nim być więcej zachęty do przekonania nas, ze warto zostać w polskiej alberdze na noc i rano zejść do Santiago, jak mieliśmy w planach i w zamyśle. Jednak stało się inaczej, czego bardzo żałuję. NOWY! Autor: Haga | Dodano: 2011-06-09 20:05:44 Chcę sprostować, że albergue na Monte do Gozo przy Centro de Peregrinacion nie można nazywać "polskim albergue" takowego z tego, co wiem na camino nie ma, choć pomysł i inicjatywa już jest:) więc pewnie wkrótce się pojawi. Na Monte do Gozo pracuje jedynie polski kapłan, no i wolontariusze troszczący się o pielgrzymów w albergue są z Polski, stąd też można tu spokojnie porozmawiać w rodzimym języku, co dla wielu pielgrzymów z naszego kraju jest nie lada przyjemnością i ulgą:) Będąc tam w zeszłym roku w czerwcu spotkałam 12 rodaków, mieliśmy okazję wymienić doświadczenia z camino, porozmawiać o życiu i wspólnie wyruszyliśmy rankiem do Santiago! Ogromnie miło to wspominam! Z serca pozdrawim tych, którzy z 5 na 6 czerwca spali na Monte do Gozo! Podpisuję się pod słowami Zofiji z poprzedniego tekstu dot. sformułowania "za darmo". NOWY! Autor: nick102 | Dodano: 2011-06-09 20:29:41 Przepraszam za mój błąd. Emocje wzięły górę. Polskiej albergue rzeczywiście na camino nie ma - jak mówią - jeszcze nie ma, ale wkrótce ma być. Haga miała więcej szczęścia co do pobytu tam na Monte de Gozo. Spotkała miłych polaków, pilegrzymów, z którymi ochoczo w duszy i w sercu powędrowała do Santiago następnego ranka. W naszym wypadku nasi przyjaciele z Camino poszli wprost do Santiago. My natomiast nie poczuliśmy chęci pozostania tam na Monte de Gozo i zgodnie z duchem camino poszliśmy do Santiago :) NOWY! Autor: Andrzej | Dodano: 2011-06-09 22:37:25 W Monte de Gozo jest zakonnik ks. Roman .Nie jest osobą wylewna a niektórzy przybywajacy myslą ze będzie podskakiwał na widok pielgrzymów z radości. . Pielgrzym to wiecej pokory i tolerancji dla innych. Przebywałem w Albergu na terenie Centrum Jana Pawła II od 19 do 20 maja i było bardzo serdecznie i sympatycznie . Wspólne kolacje i msza dla pielgrzymów z Polski i rzeczywiscie tylko donativo i wsapniali wolontariusze - pozdrowienia dla Agnieszki która wieczorami raczyła na wspniałymi zupami z Kuchni polskiej. pozdrawiam Andrzej NOWY! Autor: Maria | Dodano: 2011-06-10 08:23:18 Byłam na Monte do Gozo u księdza Romana jesienią - po sezonie. Wolontariuszy już nie było; mimo to dostałam łóżko. Przyszłam koło południa, zostawiłam plecak i "na luzaka" poszłam do Św. Jakuba. W schronisku zostałam dwie noce, jest donativo, co mozna byloby pewnie prównać z "co łaska". Łaska na Camino w zeszłym roku wynosiła ok. 5 euro. Nikt na mój widok nie skakał, jednak wszystkie moje potrzeby spotkały się z życzliwym odzewem - czułam się bardzo komfortowo. Spotkałam tam miłą młodą parę, która ślubowała w katedrze w Santiago i ojca panny mlodej - serdeczne pozdrowienia. W schronisku byli Włosi, Hiszpanka, Rumunka, a w dniu mojego wyjazdu przyszła jeszcze trójka Polaków, czyli przekrój mniej więcej taki, jak na Szlaku, z przewagą rodaków. Bardzo wygodne miejsce, jeśli chce sie parę dni zostać w Santiago; do miasta kursuje autobus, a w schronisku nie obowiązuje limit noclegów NOWY! Autor: Agnieszka | Dodano: 2011-06-10 19:59:43 Dzięki Andrzeju za miłe słowa:))) Od razu ciepło w sercu! Może podasz swój mail, to wyślę Ci parę zdjęć z majowego czasu. Z okna widziałam jak kierując się w stronę pomnika, przystanąłeś i długo patrzyłeś na schronisko... Możesz też przeczytać parę słów o wolontariacie na blogu na stronie Pozdrawiam serdecznie!!! NOWY! Autor: Peregrino | Dodano: 2011-06-21 11:49:01 Nocowaliśmy tam 5 nocy. Z ojcem Romanem nie zamieniliśmy ani słowa - albo my później wróciliśmy, albo jego nie było na terenie ośrodka (to drugie częściej). Jednak p. Lucyna i p. Andrzej - wolontariusze z Polski, którzy przeszli wiele różnych tras do Santiago, w tym raz z Polski - ujęli nas swoją życzliwością i ciepłem. Polecam zatrzymanie się w Monte do Gozo! NOWY! Autor: Andrzej | Dodano: 2011-07-03 22:23:00 Agnieszko podaję adres internetowy promoan@ Czekam na zdjęcia i serdecznie pozdrawiam. Będzie miło wspominać . Andrzej NOWY! Autor: antonfr | Dodano: 2011-07-04 16:02:59 Byliśmy w ubiegłym roku siedmioosobową grupą na Monte Gozo. Część poszła jeszcze dalej do Fisterry,a część pozostała na kilka dni (też pojechaliśmy do Fisterry z noclegiem tam a plecaki zostały na miejscu). Ojca Romana nie było jednak wieczorem zawsze czakała zupka i też pan Andrzej z Panią Lucyną. Nie będę się rozpisywał...wszystkim polecem z całą odpowiedzialnością tylko to miejsce jako ostatni nocleg i wspaniała baza wypadowa do Santiago! NOWY! Autor: Elżbieta | Dodano: 2014-05-29 09:13:47 Nocowałam w "polskim albergue" pod koniec maja 2014 roku. Bardzo się cieszyłam podczas całej pielgrzymki, ze jest takie miejsce na Camino. Że nie tylko Niemcy mają własne schroniska. Z zazdrością patrzyłam jak serdecznie witają swoich rodaków. Być może oczekiwałam za wiele. Rzeczywiście ojciec Roman nie jest wylewny i rozmowny. Cały ośrodek jest zaniedbany, aż wstyd. Rzeczywiście trawka przystrzyżona, ale nie o trawkę chodzi pielgrzymowi, tylko o to, aby mógł się umyć, coś zjeść i wyspać. Pielgrzynów wita nieczynny, zardzewiały poik i jakieś brudne zadaszenie, o nieznanym przeznaczeniu. Pierwszy raz na trasie zdażyło sie, aby przy deszczowej pogodzie nie włączono ogrzewania. W kuchni są cztery kuchenki elektryczne, z czego trzy z pourywanymi pokrętłami, a jedyna czynna jest na żetony. Sala sypialna albergue jest okropna. metalowe prycze przypominają raczej więzienie. Na trasie korzystałam z 30 schronisk i może ze dwa razy zetknęłam się z czymś takim. Żadnej zupki, o której czytam, pełna obojętność i brak informacji. Wszystko jest takie nie funkcjonalne. W pokoju, w którym spałam, zasłonka do kabiny prrysznicowej powieszona była 40 cm od prysznica. nie sposób się umyć bez zachlapania całej łazienki. Na moją prośbę o mopa lub ścierkę do podłogi, usłyszałam, że nie ma. Z kranu umywalki ciekła woda. Proponuję porównać z prowadzonym przez Niemców albergue w La Faba. Jest tam czysto, łózka są drewniane, kuchnia dobrze wyposażona i przede wszystkim bardzo życzliwi i mili gospodarze, mający dobre słowo dla każdego. Naprawdę zrobiło mi się przykro, że nad tym wszystkim powiewa polska flaga. Żadnych wolontariuszy nie widziałam, o każdą rzecz trzeba się dopytywać. Dopiero z portalu dowiedziałam się, że była tam kaplica. Ogólne wrażenie mam takie, że brak tam gospodarza. Osoby, która zadbałaby o ośrodek i pielgrzymów nie tylko od strony duchowej (choć takiego wsparcia równiez nie odczułam, a raczej złość i irytację na to wszytko, co tam zobaczyłam). NOWY! Autor: hanys | Dodano: 2014-06-11 16:27:16 -kto z Panstwa gościł w tym roku w polskiej misji na Monte de Gozo i jakie ma zdanie na temat panującej tam potwierdza poprzednią opinię?Pozdrawiam NOWY! Autor: Ania | Dodano: 2014-06-11 21:23:27 Też byłam pod koniec maja. Oczekiwałam polskiej atmosfery i gościnności, o jakich czytałam na forum. Na próżno. NOWY! Autor: A. | Dodano: 2014-06-12 00:10:45 W takim razie lepiej zatrzymać się w Albergue de la Xunta del Monte do Gozo. Spałem tam trzy noce i byłem woda,pomieszczenia do przygotowania posiłku , kilka kroków do baru,restauracji i sklepu. NOWY! Autor: Aneta | Dodano: 2014-06-12 10:52:41 Takie refleksje do "wsparcia nie odczułam a raczej złość i irytację" Straszny to człowiek który ani polskiej zupki pielgrzymowi nie podał i lepszego spanka nie przygotował, ani ciepełka..... Z 10 Przykazań pielgrzyma: skromnie - Ubogość potrzeb jest warunkiem przeżyć duchowych. 7. Idż uważnie - Jeśli idziesz świadomie,zaakceptujesz Drogę ,jaką ona jest. Trzeba przejść długi (czasowo) proces poznawczy aby to zrozumieć. 8. Idż z wdzięcznością - Sens wszelkich uciążliwości Drogi odkryjesz później. I jeszcze zacytuję o. Krzysztofa Pałysa: "Można oczywiście użalać się nad sobą, bo miało być inaczej, bo miało być sprawiedliwie. Tylko dodajmy, według nas sprawiedliwie. Nasz egoizm sprawia, że sprawiedliwość pojmujemy tak, że zawsze musi wyjść na moje. Każde narzekanie to brak wiary w to, że Bóg jest i działa w naszym życiu. Cokolwiek się dzieje, radości czy niepowodzenia, wszystko jest wpisane w Jego plan" Z pozdrowieniami NOWY! Autor: Zdzich | Dodano: 2014-06-12 11:13:29 Aneto nic dodać nic szemrane towarzystwo to nie pielgrzymi, to turyści. NOWY! Autor: Krzysztof z Łodzi | Dodano: 2014-06-12 12:51:20 Byłem tam w po kilka dni 2008r, 2010 i 2013r i będę tam w 2016r. NOWY! Autor: dobrylibero | Dodano: 2014-06-12 13:38:53 Każdy ma swoje spostrzeżenia - ale każdy też widzi to na co mu pozwala jego wrażliwość i wyczucie. Więc jak ktoś ma ograniczone to pewnych rzeczy nigdy nie dostrzeże. Elżbieta - po pierwsze mam nadzieję, że skoro tak jak deklarujesz - tak bardzo cię serce gnało do tego polskiego przyczółka na Camino, a rzeczywistość okazała się jednak poniżej oczekiwań to zostawiłaś chociaż te 10 euraków napiwku w ramach inwestwoania w tą naszą jakubową małą ojczyznę. Coby kiedyś była lepsza niż ta niemiecka. Wszak gorączką naszych serc i hojnością naszych portfeli jest ona podtrzymywana. Mam nadzieję, że tradycją jakubowj drogi zostawiłaś też w schronisku jakieś jedzenie dla uboższych niż ty pielgrzymów - oliwę, makaron, sardynki. Już pisałem wcześniej na forum - jedno z najlepszych schronisk w jakich spałem na Camino - właśnie jeśli chodzi o gościnność i otwartość. Tak spałem w logistycznie lepszych, lepiej wyposażonych, ale też w tym "polskim" widziałem realne przyczyny i ograniczenia pewnych niedostatków. Tak były mrówki pod prysznicem, tak, nie wszystkie palniki były czynne. Nie, sala nie wyglądała jak więzienie - wręcz miałem wrażenie przestrzeni. Technicznie standard noclegu - ani luksus, ani bieda - średnia caminowa. Nie ma co się oszukiwać - za wszystkim kryje się pieniądz. W zeszłym roku było oficjalnie zamknięte, a o. Roman jednak przyjmował ludzi (w grunice rzeczy na własne ryzyko). Wtedy właśnie trafiłem. O żadnych problemach nie opowiadał, na nic się nie skarżył - to mi się w nim podobało, ale jednocześnie wyczuwało się, że na wiele rzeczy (remont, ponowne otwarcie) potrzebne są po prostu pieniądze. Mimo to o. Roman zdecydował się na krok va bank. Uczynił schronisko 'donativo' - i to jedyne w jakim byłem na całym Camino, w pełnym tego słowa znaczeniu. Nikt bowiem (w przeciwieństwie do innych donativo) nie kontrolował momentu płatności. To, że niektórzy rodacy potrafili wrzucić 20 centów za nocleg, a potem walić na posiłek do restauracji, to już o nich świadczy. Może tego typu otwartość serca zadziała wśród innych nacji (bo Włch z którym byłem wrzucił 10 euro, ujęty gościnnością, chociaż jego dniówka na Camino wynosiła 5euro). Ale co poniektórzy z naszych rodaków odbierają taką otwartość serca jako naiwność. Może Polak jako jedyny na Camino powinien mieć cennik. Darmowa zupa. Hmmm...Nie wiem skąd oczekiwanie że miałaś ją dostać. Przecież to jedynie prezent, gest gospodarzy, który zależy od ich woli, aktualnych możliwości. Jeżli byłaś rozczarowana jej brakiem, to może miałaś błędne oczekiwania. Zresztą z tego co wiem zawsze ona była serwowana w wybrane dni. Mówią, że Droga zmienia ludzi. Mnie zmieniła. Ale nie na zasadzie rewolucji (upadek z konia w drodze do Damaszku) - po prostu wróciłem jak uderzony młotkiem, nie wiedząc co się ze mną dzieje. I od roku nie ma dnia, żebym o Camino nie myślał. Udarzenie młotkiem zapoczątkowało raczej proces. Ale widzę, że są niektórzy ludzie, którzy wracają z Camino (wyprawy życia) i już pierwszego dnia w postach wylewają całą swoją gorycz i żale. Jeżeli i tych Droga odmieniła (ponoć działa na każdego), pozostaje pytaniem "Jaka zgaga musiała w nich siedzieć zanim na nią wyruszyli" Acha, ten post piszę jako osoba ZUPEŁNIE nie powiązana z polskim albergiem na Monte de Gozo. Byłem tam raz. Więc jeżeli ktoś ma żale lub zastrzeżenia co do jego treści to proszę wszystkie spluwy celować we mnie. Ojciec Roman i wolontariusze z Monte de Gozo nic nie mają wspólnego z treścią mojego wpisu - prócz tego, że kiedyś mnie i mojego współtowarzysza wędrówki gościnnie przyjęli. - NOWY! Autor: dobrylibero | Dodano: 2014-06-12 15:06:36 Elżbieta, jeszcze jedno - najważniejsze pominąłem. "po raz pierwszy zdażyło się, żeby po deszczu nie włączono ogrzewania" - toż to szok, włosy dęba stają. Koniec maja, Hiszpania, a oni po deszczu nie włączyli farelki. Byłaś z tymi odmrożeniami u obdukcji. Jak nie to leć, bo ci PZU odszkodowania nie wypłaci, nawet za straty moralne. Ja, jak mi było zimno na Camino, to zawsze rozglądałem się czy jest jakaś zdrowa pątniczka, której można się wślizgnąć do śpiwora. Darmowy kaloryfer. Na następnym Camino zawsze przy wichurach zrób lufcik w swojej mumi. Długo nie będziesz czekać, a ciepło samo ci wskoczy do środka. NOWY! Autor: marta | Dodano: 2014-06-12 16:57:49 a może by tak, polski turysto i polski pielgrzymie, zamiast narzekac i psioczyć, trwonić tak cenną energię, wzajemnie siebie poniżając, tak ręka w rękę, do podniesienia standardu polskiego schroniska, mógł sie przyczynić. Każdy z wędrowców coś przecież potrafi, mógłby w podzięce za drogę , tak spontanicznie, w ramach przemiany o której tak głośno tutaj na forum, coś z siebie dać. Może cieknący kran, naprawić mógłby ktoś, lub kuchenkę do użytku zdatną uczynić. A może turysta lub pielgrzym stojący tuż obok , malarski talen ma, łóżko lub dwa pomalować zechce, by nie przypominało tych z za więziennych krat, Zaś co się tyczy zupy, to gdy jej brak, wyjście jest proste, ugotuj ją, dla pozostałych jak i dla siebie. Pewnie zapytasz polski turysto, polski pielgrzymie, po co , dlaczego , ja robić to mam ? Odpowiedź jest prosta, wrócisz w to miejsce, za rok może dwa, Pytasz dlaczego , ja wrócić mam ? Bo droga woła ..... NOWY! Autor: hanys- | Dodano: 2014-06-12 21:35:36 -przepraszam,ja tylko zapytałem,nie sądziłem że wkładam"kij w mrowisko".Jedyna sensowna odpowiedż to myśl Marty,reszta to tylko" upierdliwa filozofia".Dobry Libero-o ile twój pierwszy wpis jest bardzo rozsądny ,to ten drugi jest już na granicy dobrego smaku,zastanawiam się więc czy to nadal Ty czy jakiś inny "dobry libero"z objawami udaru słonecznego,po kilku piwach przed w końcu maja była naprawde paskudna,więc Koleżanka Pątniczka miała prawo czuć się tak samo,a Twoje chwalenie się że Ty takim zmarzniętym pątniczkom włazisz do spiwora-jest naprawdę chamskie i nie na miejscu,bynajmniej nie na tym Ty się tylko pokory Chłopie! NOWY! Autor: dobrylibero | Dodano: 2014-06-13 01:10:14 Hanys - mniemam, żeś ze Śląska (mam do niego sentyment bo znałem kiedyś najlepszych kompanów z Bytomia Stroszka, Piekar i Gliwic). Oba wpisy są oczywiście autorstwa tego samego dobregolibero, i z oboma się on w pełni utożsamia po ponownym przeczytaniu. Poprawiłbym kilka literówek i błędów stylistycznych, ale treści bym nie zmienił. Wszystkie pisane na trzeźwo, udar mi nie grozi (akltualnie przebywam w pochmurnej Irlandii), Mundial mam w nosie, wolę kontynuować moje treningi biegowe niż oglądać cyrk (sorry jeżeli uraziłem jakiegoś fana footbolu – mam wielu wśród najlepszych znajomych, nie oceniam na tej podstawie ludzi). Jeden był bezpośrednim komentarzem do pełnego pretensji, niesprawiedliwego opisu psującego reputację uczciwemu i dobremu człowiekowi - o. Romanowi (może na standardy niektórych rodaków zbyt dobremu – są ślepi na dobroć innych albo uważają ją za słabość) , a drugi próbą rozbrojenia dąsa u autorki owego wpisu, który wyczułem, musiał byś sporych rozmiarów, gdy pisała swoje żale. Stąd różnica w stylistyce. Tak świadomie był trochę sarkastyczny – miał generalnie obśmiać. Kurcze pewnej metafory i żartu uczyłem się właśnie od Ślązaków; myślałem, że tam każdy nadaje na podobnych częstotliwościach. Widocznie nie. A może byłem mało pojętnym uczniem. Szkoda Hanys, że nie zauważyłeś owego dąsa od początku. Mnie w domu uczyli, że mimo, iż każdy ma prawo się wyżalić, ludzi, którzy tylko żalem i pretensją zieją należy omijać wielkim łukiem. To przeważnie oni są winni swoich niepowodzeń i niezadowolenia z tego co ich spotyka. Zamnkięci w swoim bólu nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa, czy dosadniej po waszemu - rzyci. I właściwie miałbym ich w tej rzyci, to ich życie, gdyby nie to, że czasami swoim zgorzknieniem psują reputację niewinnym ludziom. Nie, nie było tam obelg i agresywnych wyrażeń. Ale było totalne smęcenie i wykrzywiony obraz (a więc nieprawda), w którym umykały rzeczy najważniejsze – że prowadzący to schronisko zakonnik i pracujący tam wolontariusze przynajmniej się starają i wkładają w to dużo serca przy skromnych środkach, którymi dysponują. I potem ci sami ludzie, Wędrowcy przez duże 'W', chwalą się przed znajomymi jaką trudną, a piękną wędrówkę życia odbyli, w jakich warunkach nie spali, jakimi nie są zahartowanymi pątnikami, z jakiego to pieca chleba nie jedli. A na forach ich zarzuty to: -zasłonka od prysznica 40cm w złą stronę -po majowym deszczu nie włączono ogrzewania -nie wszystkie palniki działały -mopa nie chcieli pożyczyć Albo zarzut kogoś innego, że o. Roman mało przebywa z pielgrzymami. Po pierwsze czy ma taki obowiązek. Po drugie to jest kapłan, zakonnik, człowiek ciszy i samotności. Czy on ma obowiązek zabawiać ludzi. On stwarza ludziom warunki do spotkania – reszta należy do nich. Noramlnie zarzuty na poziomie dziecka. A wszystko to w noclegowni za 3 euro (w Hiszpanii koszt dwóch przejazdów autobusem). Może Elżbiecie nie chcieli pożyczyć mopa bo nie poprosiła ładnie. Nie wiem. Też jest taka opcja. A nawet jeśli była miła, a trafiła na kogoś chamskiego, to należy od razu na publicznym forum smarować całe schronisko. Ja też z całego Camino trafiłem na jednego wolontariusza z humorami, to było w Ponferadzie, łóżko mi tam skrzypiało, w nocy było na maksa duszno, a mój sąsiad chrapał niemiłosiernie. I co z tego? To moje jednostkowe doświadczenie, a nie prawda o schronisku. A może ja tak na wolontariusza podziałałem, a może miał ciężki dzień. Trochę dystansu do własnych przeżyć i odpowiedzialności za słowa. A Ponferadę ogólnie polecam – mimo wspomnianych rozpraszaczy, świetne miejsce. Wpisu Marty nie będę szczegółowo komentował. To jej opinia. Powiem tylko prawdę ogólną – jak ktoś chce być rozjemcą w sporach (szlachetna rola), to powinien najpierw rozpoznać dobrze racje wszystkich i przede wszystkim kto ZACZĄŁ. Bo mój konfrontacyjny post nie zaczął tej przepychanki – był w obronie. Czasami takie pseudo-pacyfistycze wrzucanie wszystkich do jednego wora – atakującego i broniącego – “czy jest sens się kłócić”, może tylko zaogniać sprawę, a nie ją łagodzić. Bo oczywiście kłótnie dla kłótni sensu nie mają – ale czasami trzeba stanąć w kogoś obronie i kłótnia jest nieuniknionym następstwem. Co do szczytnej odezwy Marty – oczywiście, ale najlepiej to przykładem a nie manifestami. Póki co jest dla mnie trochę mało realna, ale jak zadzwonisz do Hiszpanii czego potrzeba, wyślesz jakąś farbę, albo pojedziesz popracować za friko, to napewno bardziej to podziała na ludzi niż szczytna odezwa w necie. Powodzenia (bez sarkazmu) I na koniec Hanys uszczęśliwię Cię, bo uważasz moje wypowiedzi za “upierdliwą filozofię”. To już moje ostatnie wystąpienie w tym wątku – powiedziałem wszystko co chciałem powiedzieć. Chyba, że ktoś z kim się starłem skoryguje pewne krzywdzące stwierdzenia, ja wówczas przeproszę i zwrócę honor. Póki co jednak zdania nie zmieniam, a innych argumentów nie mam. A dla wszystkich, którzy nadal się zastanawiają czy warto iść do “polskiej albergi”. Idź i sprawdź. Wyrób sobie sam opinię. Ja uważam, że to wspaniałe miejsce, ale nie musisz mi wierzyć. Camino to odkrywanie dla siebie, czasami wbrew tysiącom rad i opini, które słyszymy wokół. Ja się cieszę, że wiele rzeczy zrobiłem na Camino na przekór powtarzanym opiniom. Gdybym ich posłuchał, ominęły by mnie najlepsze momenty. NOWY! Autor: Teb | Dodano: 2014-06-13 09:55:21 Od kilku dni obserwuję ten post. Miałem nie pisać, ale... Pierwszy raz w SdC nocowałem w Akwarium za 10 albo 12 euro (nie pamiętam - było to 3 lata temu). I mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiał. Chyba lepiej pod chmurką. Kolejne Drogi prowadziły mnie przez Monte do Gozo i każdy pobyt wspominam równie mile. Przede wszystkim tam spotykają się pielgrzymi. Ksiądz Roman i wolontariusze tylko w tym cichutko pomagają. Jeśli znów będę w SdC - odwiedzę to magiczne miejsce. Tym samym pozdrawiam i dziękuję ks. Romanowi i dziewczynom, które częstowały mnie zupą. Pozdrawiam też tych, których poznałem w tym miejscu, a zwłaszcza ks. Tomka - Filipina, który obecnie jest na misjach na niespokojnej Ukrainie. Tomasz NOWY! Autor: Janusz | Dodano: 2014-06-13 13:14:35 do: Aneta, dobrylibero, hanys, Marta - wszyscy macie rację, wszyscy słusznie prawicie, wszyscy macie dobre serca i wyczulone jestestwa na niesprawiedliwość i nieuczciwość. Nie obrażajcie się na siebie nawzajem. Bo prawda (cóż to jest prawda?) jest taka, że czytający nigdy nie widzi piszącego I co w związku z tym. Wystarczy źle postawić przecinek, nie zakończyć zdania wykrzyknikiem, w słowie pisanym brakuje mimiki, nie widzisz czy jak piszę to się złoszczę czy uśmiecham. I stąd właśnie wychodzą "Wasze swary głupie", ... (dla niepamiątających lub niewtajemniczonych to Brzechwa). Słowo pisane (jeśli nie jest to wyraźnie zaznaczone), nie zawsze potrafi wyrazić uczucie, a "magia słów" może kogoś "zgubić". Libero - dopiero w obszernej wypowiedzi Twej wszystko się wyjaśniło, niestety wcześniej nikt nie znał Twojego zamysłu. W dodatkowej odpowiedzi dla Eli wystarczyło tylko napisać: "to tylko taki "żarcik-propozycja" dla rozbawienia wszystkich czytających". Bo lepiej żartować, niż chorować. NOWY! Autor: hanys | Dodano: 2014-06-13 13:39:35 -na Nikogo się moje słowa sprawiły komuś przykrość-PRZEPRASZAM !.Cieknący kran-naprawię/uszczelki zabiorę ze sobą/,zupę też to dopiero NOWY! Autor: hanys- | Dodano: 2014-06-13 14:13:02 -nie za bardzo stylistycznie mi to wyszło. Powinno być tak- że nie czuję się obrażony i nie mam zamiaru nikogo obrażać/upał swoje robi/,reszta wpisu bez zmian. NOWY! Autor: dobrylibero | Dodano: 2014-06-13 14:16:56 Miałem się nie odzywać, ale skoro zrobiło się tak kameralnie to byłbym frajerem gdybym nie skorzystał z okazji. Chciałem przeprosić jeżeli kogoś słowa źle zinterpretowałem i pojechałem po nim. Moją intencją zawsze była obrona tego co wartościowe, nie atak. Pozdrawiam wszystkich ludzi Drogi (wierzących i niewierzących) - jak będziemy Jej wierni to kiedyś się spotkamy. A polskie schronisko na Monte de Gozo niech kwitnie i odziwerciedla najlepszą cząstkę naszego ducha, coby Polacy i inne nacje stawiały je wysoko w Caminowych rankingach za atmosferę i gościnność. AMEN NOWY! Autor: hanys | Dodano: 2014-06-13 19:49:36 -a kapusta rzecze smutnie "moi drodzy,po co kłotnie, po co wasze swary głupie wnet i tak zginiemy w zupie-i to by było na tyle,jak to powiedział prof,Stanisławski NOWY! Autor: hanys | Dodano: 2014-06-13 19:53:50 -korzystam z czeskiego internetu i mi takie jajca wychodzą-przepraszam NOWY! Autor: andrzej | Dodano: 2014-06-14 05:28:48 Krzysztof pozdrawiam bylismy 2010 na Monte Gozo ruszam w czerwcu z Porto i tez zatrzymam sie tam mysle ze dyskusje sa nie potrzebne NOWY! Autor: J | Dodano: 2014-06-15 12:29:52 nie moge dodac wpisu NOWY! Autor: | Dodano: 2014-06-15 21:46:41 Właśnie wróciłam z Camino i bylam na Monte do Gozo w Polskiej Alberdze, Na podstawie doświadczenia z ostatnich dni starał się zwrócić uwagę tam obecnym, że "donativo to nie znaczy - gratis". Jestem pewna,że jeżeli MY pielgrzymi to zrozumiemy, to Nasza Polska Alberga położona w tym przepięknym miejscu da nam jeszcze więcej Radości i Pokoju. Niech Pan Bóg błogosławi tym, którzy tam pracują. Wszustkim życzę - Buen camino. NOWY! Autor: M&P | Dodano: 2014-06-17 18:27:09 Przeszlismy camino primitivo na początku czerwca 2014, nie skorzystaliśmy z dlatego ze jest tam strasznie, ale po trudach i poprzednich noclegach wybralismy pokoje 20 euro za noc za pokój 2 osobowy. W pokoju łazienka z prysznicem ( malutki), dwa standardowe lózka. Dostęp do kuchni w alberque, brak pralki czy pralko-suszarki. Inni pielgrzymi chwalili posiłki na terenie ośrodka- ceny przystępne. My jedliśmy w Santiago. P. hospitalera sympatyczna i pomocna pozdrawiam Berenike :) ks. Roman jest raczej osobą wycofaną, nie zagaduje, uprzejmy. Stamtąd mozna spokojnie codziennie przejśc się do Santiago- spalismy w polskim alberque 5 nocy. NOWY! Autor: J | Dodano: 2014-06-19 16:21:05 Już mi nic nie blokuje dostępu do forum,które czytuję z zainteresowaniem,więc dorzucę moje trzy grosze do tematu albergue,ale raczej tak ogólnie. Wiele wpisów od Was są jakby "w moim guście" ,z innymi mógłbym polemizować ale niczego interesującego do tematu to nie jedną prawidłowość jeśli chodzi o standardy schronisk na szlaku Camino chciałbym zwr. uwagę: wszystkie spełniają podstawowy warunek zapewniając pielgrzymowi kąt do spania i omycia się z stołu i miejsce do przygotowania posiłku. Bo pielgrzym nie wymaga,pielgrzym jest wdzięczny! Luksusu szukajmy w hotelach i prywatnych schroniskach oczywiście za właściwą turystów odkryło Camino jako tanie miejsce spędzenia urlopu i to z ich strony pochodzi wołanie o więcej komfortu w albergach,ale póki co w większości schronisk celowo utrzymywane są spartańskie jest do nich przyzwyczajony i wdzięczny,że za skromne donativo ma dach nad głową. Dobrej Drogi NOWY! Autor: antykatolik | Dodano: 2014-08-03 17:06:06 albowiem kto w ul dmuchnie , temu gęba spuchnie :)) NOWY! Autor: dobrylibero | Dodano: 2014-08-03 19:43:30 @antykatolik A ty jesteś jak niesforny niedźwiadek co stara się wdrapać na drzewo i podebrać tym pszczołom trochę miodku. A dziupla jest baaardzo wysoko... NOWY! Autor: krzysioor | Dodano: 2014-08-03 22:00:29 Wszyscy myślą, że jak po wielu tygodniach trudów dojdą do Monte de Gozo - Polskiego Alberge - ojca Romana czy jak tam zwał, to będą witani chlebem, solą i traktowani po królewsku! A to tylko kolejne schronisko na trasie, Schronisko nad którym powiewa Polska flaga(serce rośnie), gdzie można usłyszeć/porozmawiać(w końcu) w normalnym języku. O Roman jaki jest ...na rozmowę czas znajdzie, pomocy nie odmówi...Warunki skromne dla pielgrzyma wystarczające. NOWY! Autor: krzysztof kiełek | Dodano: 2014-09-15 16:04:56 co do alberge na Monte Gozo ja tam spałem dwie noce i wiem jedno że jak jeszcze będę na camino to tam zawitam atmosfera miła akórat widywałem dwa trzy razy na dzień sympatyczny duchowny i szczery i serdeczny można z nim było porozmawiać a jak się poprosiło to i wyspowiadać nie odmówił nikomu .A wolontariusze bardzo mili i sympatyczni pani Teresa Hostaliera i Marcin wolontariusz było jeszcze dwie osoby Andrzej co dbał o porzadek na terenie centrum i jeszcze jedna wolontariuszka ale z nią nie rozmawiałem .Jak na alberge to jest bardzo skromne i wygodne schronisko łóżka piętrowe ale to jak w każdej alberdze ale najważniejsze że nie skrzypią ,kuchnia jest w porzadku w tej chwili nie widziałem żadnych urwanych kurków u kuchenek można było sobie spokojnie coś upichcić bo i było w czym i na czym .W porównaniu z albergami w Galicji muncipialnymi to były nowoczesne kuchnia full wypas ale co z tego jak wszystki z dwoma wyjątkami nie posiadały ani garczków ani talerzy ani żadnych kubków czy szklanek tak więc nawet nie było w czym wody ugotować żeby sobie kawę zrobić te albergi muncipialne to takie nowoczesne kombinaty dla pielgrzymów aby przenocowac ,bo w końcu jest się na pielgrzymce .Tak więc Polskie alberge na Monte Gozo w porównaniu jest miłą oazą dla pielgrzyma czy to Polak czy innej narodowości pielgrzym dzięki wolontariuszom co sie tym zajmują a robią fajną atmosferę tak że człowiek czuje się na luzie i po swojsku pani Teresa będzie jeszcze do końca października i gorąco ją odemnie pozdrówcie jesli ją spotkacie Marcin też potrafi ująć człowieka serdecznością a o to chyba chodzi choć nie musi tego robić .Tak więc dla mnie alberga na Monte Gozo jest jedną z lepszych alberg na szlaku św Jakuba ale to moje zdanie i opinia więc nikt nie musi się z tym zgadzać .Ja w każdym bądź razie jak będę jeszcze na camino to idę to tej alberge nocować pozdrawiam wszystkich caminowiczów buen camino i polecam Polską alberge na Monte do Gozo NOWY! Autor: teda | Dodano: 2014-10-19 22:34:57 Krzysztof Kiełek , dziękuję za opis o polskim alberge na MdG i za pozdrowienia . To ja byłam tą "hospitalerą Teresą"... Pozdrawiam również serdecznie ! NOWY! Autor: Góral | Dodano: 2014-10-21 10:52:40 Schronisko super. Byłem w sierpniu aż 5 dni i wiem co pisze. Życzliwość, pomoc od razu jak poprosisz, uśmiech i "dobry duch" są obecne ciągle. Ksiądz i Wolontariusze to Boży ludzie. Pozdrawiam i do zobaczenia... NOWY! Autor: Krzysztof | Dodano: 2022-07-20 19:42:57 Alberga przekazana ukraińcom. Nieczynna NOWY! Autor: fanka duchownych | Dodano: 2022-07-22 10:04:16 Od sierpnia przejmuje polską Alberge w Monte de Gozo ksiadz Andrzej Dębski z Białegostoku. Oprócz posługi kapłanskiej bedą rownież rozrywki innej natury proponowane. Pełna profesjonalność zapewniona. NOWY! Autor: Jarek | Dodano: 2022-07-24 20:26:18 Nie chcę nikogo oceniać. Podaję tylko fakty. W "polskiej" alberdze Monte do Gozo byliśmy z żoną Przybyliśmy tak bardzo strudzeni, głodni, ale pełni nadziei, że Polacy przyjmą Polaków serdecznie. Niestety, pomimo że kuchnia pracowała (miała być jakaś impreza nazajutrz) nic nie dostaliśmy do jedzenia, odesłano nas do jakiegoś baru we wiosce. Ksiądz nie chciał nas widzieć, pomimo że usłyszał, że jesteśmy z Polski. Widocznie był bardzo zmęczony, bo tylko burknął coś po polsku. Żadnej serdeczności, żadnego klimatu, żadnego zainteresowania. Jesteśmy katolikami, nasze camino miało charakter religijny. Po wizycie w Monte de Gozo pozostał niesmak, niezrozumienie i żal. Pielgrzymi! omijajcie to miejsce. NOWY! Autor: Mariusz | Dodano: 2022-07-25 08:06:32 @Jarku, hmmm...ja byłem wielokrotnie, zdarzyło się spać wiele dni, i nigdy nie odniosłem wrażenia że jestem tam "niechciany". Oczywiście, jak sie chce zawsze można znaleść cos do czego można sie przyczepić, każdy ma inną wrażliwość i potrzeby. Ja polecam to miejsce, skrawek naszego kraju. Mam nadzieje że Alberga z każdym rokiem będzie się rozwijać i otwierać na pielgrzymów, nie tylko z Polski. pozdrawiam, ULTREIA! NOWY! Autor: Molokok | Dodano: 2022-07-25 09:49:12 Byłem dwukrotnie 2017 i 2018 i mimo, że z noclegiem wszystko było ok, to kilka sytuacji spowodowalo, że pomyslałem, że wolontariuszki jakkowliek to zabrzmi "bały" się reakcji księdza na niektóre sytuacje.
9 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 1849 Zarejestrowany: 18-02-2009 22:24. Posty: 2779 IP: Poziom: Niemowlak 1 stycznia 2010 19:39 | ID: 101401 Nie jestem fanka tego serialu ale zerkam od czasu do czasu,dzis patrzę a w Plebani nowy mi powie co się ze starym stało? 1 stycznia 2010 19:41 | ID: 101402 Nie wiem ale z ciekawości chętnie również się dowiem :) 2 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 1 stycznia 2010 23:00 | ID: 101488 Oglądałam odcinek nie wiem który, gdzie proboszcz Antoni dostał nową parafię w Chrubielowie.... to może stąd ta jego nieobecność... 3 Tigrina Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06. Posty: 4674 2 stycznia 2010 00:24 | ID: 101494 Oglądamy jak to się mówi "od przypadku do przypadku", teraz na Święta był odcinek, w którym była mowa o Jasełkach. Bo Antoni dostał w objęcie parafię, z tzw. trudną młodzieżą (coś jakby w formie awansu, bo chyba tylko On mógł pewne rzeczy wprowadzić z racji doświadczenia) i na tej parafii młodzież po namowie tamtego księdza uczącego religii postanowiła zrobić Jasełka, ale jak je zrobili, to się ani księdzu od religii, ani drugiemu nie spodobały, bo w stylu "hip-hop" :-) A ksiądz proboszcz Antoni nie powiedział "nie", tylko zasugerował, żeby zmienić niektóre kwestie i Jasełka młodzież wystawiła po zmianie. W ten sposób zaskarbił sobie życzliwość tej "trudnej młodzieży", nie "odepchnął" ich od Kościoła, tylko dał im się wypowiedzieć we własny sposób i przekonał ich znowu do Kościoła, bo dał im do zrozumienia, że w taki sposób też mogą wierzyć w Boga. W Wigilijnym odcinku jechali wszyscy Go odwiedzić na nowej parafii. Tyle wiemy z tego, co oglądaliśmy. 4 a1410 Zarejestrowany: 17-02-2009 18:36. Posty: 1981 2 stycznia 2010 09:23 | ID: 101504 Bulinka napisał 2010-01-01 19:39:45Nie jestem fanka tego serialu ale zerkam od czasu do czasu,dzis patrzę a w Plebani nowy mi powie co się ze starym stało?Może złapali go na kontaktach z nieletnimi i w ramach leczenia pedofilii przenieśli do jakiegoś ośrodka z młodzieżą 5 Tigrina Zarejestrowany: 26-11-2009 23:06. Posty: 4674 2 stycznia 2010 11:08 | ID: 101517 a1410 napisał 2010-01-02 09:23:13Może złapali go na kontaktach z nieletnimi i w ramach leczenia pedofilii przenieśli do jakiegoś ośrodka z młodzieżąA może Ty powinieneś się leczyć w jakimś ośrodku psychiatrycznym? Twoje żarty przestały być już dawno śmieszne, a teraz to w ogóle robią się niesmaczne! 6 a1410 Zarejestrowany: 17-02-2009 18:36. Posty: 1981 2 stycznia 2010 11:51 | ID: 101521 Tigrina napisał 2010-01-02 11:08:54 Twoje żarty przestały być już dawno śmieszne, a teraz to w ogóle robią się niesmaczne! Tigrina napisał 2010-01-02 11:08:54Twoje żarty przestały być już dawno śmieszne, a teraz to w ogóle robią się niesmaczne!Nie ma przymusu czytania moich postów. A wracając do tematu, to czy mało jest w życiu takich przypadków, że księża znikają z powodu kłopotów natury "moralnej" do innych parafii. Dlatego właśnie taki ciąg dalszy wydał mi się najbardziej prawdopodobny, bo życiowy... 7 Bulinka Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 18-02-2009 22:24. Posty: 2779 2 stycznia 2010 21:23 | ID: 101797 Ten ksiądz akurat 3i Jakos nie ta sama ta Plebania bez Niego 8 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 3 stycznia 2010 10:06 | ID: 101932 Ja jeszcze odcinków bez proboszcza Antoniego nie oglądałam.... a na pewno jak kogoś z głównych bohaterów serialu brakuje to już inaczej się ogląda... 9 dziecinka Zarejestrowany: 07-05-2008 11:21. Posty: 26147 3 stycznia 2010 14:23 | ID: 102156 Ale czasem chyba go pokazują, co?
Owszem, czasem mam takie głębokie przekonanie obserwując siebie i świat dookoła:-D. Tym razem moja podróż z Księżyca była twórcza. Mam taką dziwną przypadłość, że podczas pełni księżyca przydarzają mi się bezsenne noce. W tym miesiącu pełnia zrobiła mi prezent i przypadła w weekend więc mogłam sobie spokojnie czekać na sen do świtu i rozmyślać o czymś przyjemnym. Właśnie tej piątkowej, księżycowej nocy wpadłam na pewien pomysł, który z księżycem nie ma akurat za wiele wspólnego;-) Już jakiś czas temu zaplanowałam sobie, że zapas dość wiekowych rurek zalegających na strychu przerobię w osłonki na doniczki. Sezon ogrodowy w pełni, plastikowe doniczki w ogrodzie są bardzo funkcjonalne, ale urodą nie grzeszą więc może spróbuję je trochę poubierać. Zależało mi jednak na tym, żeby te osłonki nie miały dna, tak aby woda od podlewania lub deszczu mogła sobie przez nie spokojnie przelatywać. Leniwa jestem po prostu i nie chce mi się po każdej ulewie opróżniać spodków z nadmiaru wody, a poza tym papier jednak za długimi kąpielami nie przepada;-). Pomysł niby prosty, tylko jak stabilnie umocować rurki osnowy, skoro nie ma dna? Najpierw myślałam żeby do każdej doniczki dorobić odpowiednia formę i na niej pleść, tylko to by strasznie dużo czasu i zbędnej roboty pochłonęło, potem pomyślałam o jakimś stelażu z drutu, (tak jak robię to, kiedy chcę uzyskać dziurę w plecionych abażurach) a na samym końcu, czyli właśnie podczas piątkowej nocy, wpadłam na pomysł, że żaden drut nie jest mi przecież potrzebny bo odpowiednio grube rurki załatwią sprawę. Żeby nie było za lekko, to realizację pomysłu zaczęłam od tego, co wydawało mi się najtrudniejsze, czyli prostokątnych osłonek na kwiatowe korytka stojące na parapecie kuchennym. Efekt uzyskałam taki... W zbliżeniu chyba trochę lepiej widać, sposób zamocowania rurek osnowy... Nie powiem lekko nie było, prostokątne splotki w ogóle do łatwych nie należą a brak formy, a przede wszystkim dna, (które pozwala obciążyć koszyk, tak aby osnowa była stabilna) powodowały, że ten prostokąt strasznie mi skręcał i falował podczas plecenia. Jakoś sobie poradziłam i na wszelki wypadek machnęłam od razu dwie równe osłonki, po przerwie to do drugiej ciężko by mi było się zapewne zmobilizować:-) Tak teraz wygląda mój kuchenny parapet: Osłonki mieszczą doniczkę razem z podstawką, gdyby była jednak potrzebna. A dla ciągle nieprzekonanych o mocy papieru i lakieru mam jeszcze dwa zdjęcia;-). Koszyk, na którym dawno temu ćwiczyłam transfer na rurkach, czwarty sezon w ogrodzie... i drugi z papierowych koszy, trochę większy, trzeci sezon w ogrodzie. Żaden z nich nie był nawet powtórnie malowany, chociaż co roku sobie obiecuje, że je trochę odświeżę;-) Pozostaje mi wydumać, jak zrobić wiszące koszyki bez dna :-D, ale to może przy następnej pełni. Pozdrawiam niedzielnie:-)
spałam z księdzem forum